Ale są też takie targowiska dedykowane wyłącznie tkaninom i dodatkom krawieckim. I w soboty w Utrechcie jest właśnie taki targ. Jest to największy i najstarszy targ z tkaninami w Holandii. Tradycja handlowania materiałami w tym miejscu sięga roku 1597! Tak, tak ponad 400 lat! Szycie w Holandii jest bardzo popularne i takie markety (po polsku targowiska, żeby nikt się nie czepiał) można w co poniektórych miastach spotkać.
Dziś wpadłem jak perszing na ten market. Byłem na nim niespełna godzinę a to tylko dlatego, że wiedziałem co chcę od którego sprzedawcy. Normalnie chodzenie tam zajmuje mi 2-3 godziny. Ale dziś była nawet ładna pogoda i nie zapomniałem aparatu! W sumie aparat wziąłem z innego powodu, ale jak już go miałem to cyknąłem kilka poglądowych zdjęć. I tak oto po wiekach ciszy na moim blogu wracam. Mam nadzieję, że teraz będę systematycznie coś wrzucał.
Dodam jeszcze, że targ odbywa się bez względu na pogodę.
Tutaj mamy mały placyk przy ulicy. Są 3 całkiem spore stragany.
A tak wygląda wejście na ulicę.
Jest też kawałek z odpadkami skórzanymi. Cenę ciężko podać, bo koleś na oko wycenia po wielkości. Kawałek skóry jak kartka od drukarki kosztuje około 2-3 euro, zależy od jego humoru i ile się kupuje. Jak więcej to czasami wycenia taniej.
Są też materiały na zasłony i poduszki.
Generalnie jest prawie wszystko. Od bawełnianych surówek o różnej gramaturze po najbardziej wymyślne wzory.
Niektórzy sprzedawcy mają jakoś sensownie poukładane, np. wg kolorów i na wszystkie dają jedną cenę.
Uwielbiam to stoisko. Tanio nie mają, ale pełno świetnych wzorów i jakość bardzo fajna.
Tu akurat stoisko z surówkami bielonymi i niebielonymi.
Co tu dużo pisać... ostrość gdzieś polazła, ale zarys jest :)
Bardzo popularny sposób prezentacji tkanin. Lubię jak jest tak upięte, bo widać jak się zachowuje tkanina, łatwiej pomacać... Żałuję, że nie kupiłem popielatej wełny za 7 euro! W sklepie kosztuje przynajmniej 2 razy tyle.
A tutaj bardziej tęczowo.
A tu jeans potraktowany wybielaczem. Był też szarpany.
Od drukowanych bawełnianych materiałów to można zawrotu głowy dostać. Lepiej sobie zrobić jakąś listę przed wizytą na targu, bo można kupić mnóstwo pod wpływem impulsu.
Niektórzy sprzedawcy, aby przyspieszyć sprzedaż szykują kupony po 1mb materiału.
I na koniec jeszcze jedno zdjęcie poglądowe. Targ się ciągnie do końca tych drzew a zdjęcie zostało zrobione mniej więcej w połowie. Jest co chodzić!
I na koniec powód dla którego wziąłem aparat ze sobą. Chciałem mieć fotkę tego kolorowego przejścia dla pieszych :)
I tego zajączka :)
Mam nadzieję, że spodobała się Wam mała wycieczka po tym targu. Jak będziecie planowali wakacje w Holandii to koniecznie zarezerwujcie sobie sobotnie przedpołudnie w Utrechcie. Może się nawet spotkamy tutaj na kawie :)
I jeszcze na koniec chciałem podziękować wszystkim fanom bloga, którzy mojej abstynencji nadal tutaj zaglądają i meje podsyłają! I jeszcze chcę napisać, że mama jest dumna z syna, że się w Burdzie krok po kroku pojawił :)
Ojej.... ja to bym tam przepadła na znacznie dłużej niż 2-3h:P
OdpowiedzUsuńTo Ty w raju byłeś, a nie w Utrechtcie :))))
OdpowiedzUsuńJa już na targu w Amsterdamie dostałam oczopląsu. Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, że w Ultrecht jest taki targ, bo na pewno bym tam wylądowała. Chociaż może dla mojego portfela lepiej, że tam nie trafiłam :)
OdpowiedzUsuńJa to bym tam zamieszkała w ogóle ;P
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow! fajnie, że to pokazałeś. No nigdy bym nie przypuszczała, że takie targi istnieją, nigdy. Jestem "podjarana" oglądając te zdjęcia a co dopiero być tam w realu:) a może opowiesz coś jeszcze o Holandii?
OdpowiedzUsuńŁooooooo!!!! Raj nie targowisko!!! ;-)
OdpowiedzUsuńJazda bez trzymanki!
OdpowiedzUsuńJejku... raj... :)
OdpowiedzUsuńNareszcie jesteś :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych marketów... I wyboru tkanin, choć ja bym na takim pewnie zbankrutowała! :D :D :D
Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy :)
Hej Bartku, u mnie tez od czasu do czasu jest tak zwany Hollandstoffmarkt. Holendrzy maja cudowne materialy po dobrych cenach. Moze sie kiedys spotkajmy gdzies w polowie drogi na takim holenderskim bazarku pelnym materialow, na ktorym mozna spedzic wiele godzin... Fajne fotki. Pozdrawiam mocno!
OdpowiedzUsuńO kurcze ! jak w raju :):):)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zazdroszczę Ci, ja to przepadłabym tam na cały dzień, jest w czym wybierać .
OdpowiedzUsuńWow, i ja bym chciała żeby w moim mieście było takie targowisko:]
OdpowiedzUsuńO ja cię kręcę.... normalnie umarłam. Też chcę taki targ! Już kombinuję aby koleżankę co mieszka w Holandii zmolestować by mi zakupy zrobiła :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjna relacja !!!
OdpowiedzUsuńPomyśleć mieszkam w miejscu, gdzie nie ma żadnego sklepu z tkaninami...
Wygląda na to, że trzeba przez te przejścia ...kicać.:)
hihi, mój chłopak mieszkał przez jakiś czas w Utrechcie, szkoda że nie mówił mi nic o tym targu bo na pewno bym go odwiedziła! Obawiam się tylko że zamiast zwiedzać pierwsze co odwiedziłabym właśnie ten targ :)
OdpowiedzUsuńWow, no to już wiem gdzie pojadę jak się wybiorę kiedyś do Holandii, dzięki za ten post!
OdpowiedzUsuńo jacie - to raj przecież:)
OdpowiedzUsuńMój brat mieszkał 3 lata w Utrechcie, wiele razy mnie zapraszał, ale jakoś nigdy nie udało mi się pojechać :( Szkoda, bo chętnie bym poszła na taki targ :) no i na kawę oczywiście!
OdpowiedzUsuńo wow, chce się tam być!
OdpowiedzUsuńWow, ale niesamowite miejsce, ja popłynęłabym z torbami na takim targu. Wszystko co pokazałeś na zdjęciach mi się podoba i nie wiem czy mogłabym się powstrzymać :-) Zazdroszczę takiego wyboru. Pozdrawiam i gratuluję publikacji z Burdzie :-)
OdpowiedzUsuńOoooooo, chciałoby się tam być:)
OdpowiedzUsuńWitam z powrotem! :) Tyyle pięknych tkanin, faktycznie oczopląsów można by dostać^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Raj dla każdej i każdego szyjącego, a ile pięknych tkanin! Wydałabym tam wszystko co bym miałam w portfelu, na karcie i w ogóle zamieszkałabym wśród tych metrów! Cudownie!
OdpowiedzUsuńNa moim niedzielnym rynku w Lyonie podobne stoiska mozna znalezc, ale nie az tak bogate. Juz teraz sie uodpornilam na kupowanie wszystkiego jak leci, bo moja kieszen nie wytrzymywala tego, ale i tak czesto (zbyt czesto) ulegam pokusom :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce. Może jest to jakiś pomysł, żeby odżyły także i polskie uliczki w miastach większych i mniejszych :) Poza tym - dawno tu nie zaglądałam i widzę, że rozwijasz się i tworzysz pełną parą ;-) Przy okazji - jeśli miałbyś ochotę wygrać etykietki do swoich wytworów, zapraszam do siebie na bloga, znajdziesz tam info o konkursie ;-) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWoW! Ja chcę do Holandii!
OdpowiedzUsuńDołączę do tłumu wzdychających. Chciałabym mieć taki pod nosem.
OdpowiedzUsuńJa też zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńRaz w życiu byłam w Holandii i tez odwiedziłam targ,faktycznie materiały sa boskie :))
OdpowiedzUsuńHa, w moje okolice przybywają handlarze z Holandii, 2 lub 3 razy w roku właśnie z morzem kolorowych tkanin.
OdpowiedzUsuńWchodze a tu taki piekny licznik, 99999 :)
UsuńOj, nie obraziłabym się na taką eskapadę :))
OdpowiedzUsuńale cudowne miejsce, no muszę przyznać, że troszkę Ci zazdroszczę takiego targu, czułabym się na nim jak dziecko w sklepie z zabawkami lub ulubionymi słodyczami, no i zawrót głowy murowany :)
OdpowiedzUsuńWow! Ja też chcę na taki targ!!!! Co prawda mieszkam w ojczyźnie Zary i innych marek odzieżowych, ale tkanin jak na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńAktywnie Ci zazdroszczę, Bartku. O matko i córko, chyba bym tam przepadła... Wspaniale mieć pod ręką taki zasób cudnych tkanin.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie w biegu:)
Ale raj.....
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie jedynej cisnął mi sie na usta ten RAJ - raju nigdy nie widziałam na oczy, ale jakbym go sobie miała wyobrazić to byłby tkaninami usłany :))))))))))))
OdpowiedzUsuńOj chyba wybiorę się na takie targowisko. Z Tilburga do Utrechtu mam rzut beretem!
OdpowiedzUsuńświetna galeria ! :-)
OdpowiedzUsuńw sobote bylam tam i nie wiedziałam ze ma takie cacko pod nosem ze zdumienia stanelam i nie wiedziałam do kogo pierwsze podejść jedyny minus nie miałam gotówki tylko karte ale ze mam blisko z maarssen to już za nie długo wybieram się ale tak jak kolega powiedział lepiej mieć w glowie co kupic bo znając mnie wyniosła bym tam wieszkosc ;p
OdpowiedzUsuńjak ja Ci zazdroszczę!! :) tam pewnie można by było nawet cały dzień przesiedzieć :) przy takim dużym wyborze musiałabym sobie zrobić wcześniej listę, co potrzebuję, bo inaczej w życiu bym się nie mogła zdecydować co kupić :P
OdpowiedzUsuńo matulu! byłeś w raju??? :D
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci takich nieograniczonych możliwości... ja, żeby kupić coś ciekawszego, muszę szukać w sieci, ale wiadomo, jak to jest z kupowaniem tkanin przez internet.
ale co by nie mówić, fajnie było nacieszyć oczy Twoimi zdjęciami :-)
pozdrawiam :D
Zazdroszczę wyjazdu, coś pięknego! Ja ciągle siedzę na swojej wiosce i już mam tego trochę dosyć.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ma takich miejsc w Irlandii.......
OdpowiedzUsuńSkandal! Jak można takie rzeczy pokazywać? To powinno być karalne! To podpada pod znęcanie, wiesz? Przepiękne miejsce, po jednej wizycie mąż pewnie przykułby mnie do kaloryfera, albo woził w bagażniku, żebym kart kredytowych nie wyczyściła ;) Niestety, nieosiągalna dla mnie wizyta w takim raju, ale miło wiedzieć, że są takie miejsca. Będę Cię odwiedzać regularnie, pocieszyć oczy - pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCześć, bardzo ładnie tu na twoim blogu, świetny wpis, bardzo fajnie się go czyta, zapewne odwiedze twojego bloga jeszcze nie raz bowiem bardzo jest piękny w przeciwieństwie do wielu różnych blogów - Pozdrawiam Patrycha :)
OdpowiedzUsuńKochani w ,którym to miejscu jest w Utrechcie -może jakieś wskazówki -proszę -pozdrawiam
OdpowiedzUsuń38 year old Physical Therapy Assistant Isahella Franzonetti, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like Iron Eagle IV and Cosplaying. Took a trip to Historic Centre of Guimarães and drives a De Dion, Bouton et Trépardoux Dos-à -Dos Steam Runabout "La Marquise". Pelny raport
OdpowiedzUsuń