Teraz najlepsze - wykrój. Zrobiłem go od podstaw sam. Tunikę kuzynki narysowałem sobie na kartce, obmierzyłem i zobaczyłem co i jak pozszywane. Niestety anie overloka ani cowerloka nie mam, więc musiałem sobie radzić maszyną. Ale wracając do wykroju. Sam sobie na kartce połowę przodu naszkicowałem, zgiąłem papier wzdłuż i na podstawie przodu, który przepijał spod spodu, naszkicowałem tył. I to była najprzyjemniejsza część pracy ;-)
Rysunek na arkuszu pergaminu.
A tu już powycinane i skorygowane (musiałem wydłużyć kołnierz o 1,5 cm, bo inaczej nie przeszłoby przez głowę)
I jeszcze jedno, nie jest to dokładna kopia, bo dodałem od siebie marszczenia na przodzie. W oryginale tego nie ma ;-)
Oczywiście sama tuniko-sukienka (mam problem jak to sklasyfikować, bo na upartego to może być sukienka w stylu lat 60-tych) nie jest idealna, kto się przypatrzy to znajdzie mankamenty, ale przy noszeniu takich dupereli się nie dostrzega.
Zakłada się przez głowę, nie potrzebny zamek ani inne ustrojstwa. Materiał się rozciąga, więc nie ma problemu z ubieraniem. Dziury na ręce i głowę są wystarczająco duże :)
Mama jest bardzo zadowolona zarówno z koloru jak i fasonu. A to mnie cieszy najbardziej, że wreszcie uszyłem coś, co i jej i mnie się podoba.
Kończąc mój przydługi wpis jestem z siebie dumny, że popełniłem swój pierwszy w życiu wykrój (nie odrysowywany bezpośrednio z rzeczy, bo tak kopiowałem spodnie). Chyba się zaopatrzę w książkę dotyczącą tworzenia form.
Tym razem zdjęcia bez modelki, bo leży chora. I tak mam wyrzuty, że ją fatygowałem do przymiarki co chwilę. Bo żywot ze mną nie jest lekki i co chwila trzeba przymierzać. Przepraszam za różne odcienie na zdjęciach, ale aparat mam dupowaty (na pewno ja nie potrafię go obsłużyć, ale się do tego nie przyznam) i jest jak jest. Klikając na zdjęcie powinno się powiększyć.
Tuniko-sukienka od przodu. Te marszczenie jest na środku, to zdjęcie jakoś głupkowato wyszło.
Tu od tyłu. Teraz widzę, że nierówno na wieszaku powiesiłem...
A tu rzut oka na jedyny wart uwagi szczegół - marszczenie.
Świetnie Ci wyszła!. A jeszcze biorąc pod uwagę, ze sam ją konstruowałeś, to jest genialna :)
OdpowiedzUsuńNo prosze, wlasna konstrukcja, bravo! Na malym zdjeciu widac, ze zakladki sa na srodku..hehe!
OdpowiedzUsuńNo pięknie,brawo.Do odważnych świat należy. Będzie z Ciebie... damski krawiec jak nic!To tylko kwestia czasu byś się wprawił. Powodzenia
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze Ci poszło! Następne już będziesz śmigać bez poprawek i przymiarek.
OdpowiedzUsuńPolecam..."kulisy kroju i szycia" fajnie opisana, na allegro wypatrzyłam za 2,99 ale tyle tam informacji że można czytać i rysować długoooo. Tunika fajna. Jeszcze nigdy nic nie szyłam z odrysowywania ale chyba spróbuję:]
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńNo no no:D Kawał dobrej roboty i fajne połączenie kolorów:) No i kolejna lekcja zaliczona: fastryguj;D
OdpowiedzUsuńHej a ten pergamin to Ci drogo nie wychodzi?:) Ja kupuję cienki papier pakowy biały (arkusze takie duże, B0 chyba:)) za 50 groszy;)
Ślicznie...
OdpowiedzUsuńZdolniacha z Ciebie ;-)
Bardzo fajnie :) koniecznie kup sobie książkę o wykrojach. Przy tunice jeden błąd - podkrój rękawa nie jest taki sam z przodu i z tyłu.
OdpowiedzUsuńChyle czoła, sama trzymając się daleko od szycia garderoby :) Ale metkę masz bombową!
OdpowiedzUsuńtak metka wymiata ;-) no i widzę że się wprawiasz w konstrukcję odzieży :-)
OdpowiedzUsuńNo no no ... widzę, że idziesz jak burza. Świetnie Ci idzie.
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny na blogu :)
Wow, genialnie;)
OdpowiedzUsuń"Obiecałem coś damskiego i czas wielki się z tej obietnicy wywiązać. Od razu mówię, że jakoś mam większe przekonanie do szycia męskich rzeczy (czytaj spodnie)."
OdpowiedzUsuńWiesz Bart ... na upartego ta tunika super pasuje do męskich spodni ... hihihihi :)))
A poważnie :) Super Ci wychodzi to szycie, ambitne projekty robisz ... oby tak dalej :)))
Cóż mogę tylko powtórzyć za Sparroow: Woooow!!! Genialnie :)))
Bartku świetna tunika! Genialne połączenie kolorów - mama pewnie zachwycona :) Bardzo dobrze skopiowałeś wykrój :) Dżersej praktycznie nie wymaga użycia overlocka (jeśli ktoś takowego nie posiada) bo się nie strzępi. Mam tylko małe zastrzeżenie do obszycia dekoltu - nad tym trzeba popracować. Nie zszywa się w ramionach tylko łączy od spodu w całość. A jeśli przesunęła się wstawka w kontrastowym kolorze to trzeba albo mocno upiąć szpilkami albo wdać i sfastrygować :)
OdpowiedzUsuńDobre połączenie i kolorków, mama musi być z ciebie dumna :)
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy uszytek z dżerseju - bardzo fajnie! Ależ ta Twoja mama ma dobrze.:)
OdpowiedzUsuńJak się chce, to się może. Jak na samouka to nieźle wyszło. Kazdy kto zaczyna i uczy się na swoich błędach ma wiele satysfakcji z powstałych dziel. NAJWAŻNIEJSZE, to się nie poddawać.
OdpowiedzUsuńAle super, ale się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Dzięki za odwiedziny u mnie. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie komentarze. Damskie rzeczy są dla mnie wyzwaniem, o wiele lepiej czuję się kiedy szyję coś męskiego. Tunika jest używana i wzbudza zachwyt mamy koleżanek, dopytują gdzie kupiła ;-) Cieszę się, że nie wszyscy dostrzegają błędy w szyciu, co nie uprawnia mnie do popełniania ich ponownie ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
huh.. powiem tak.. kolorów nie będę komentować, bo to nie moje kolory, ale to że Ty szastasz odcieniami... to ja jestem pod wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńSpotykam się z takimi facetami, co mówią, że pomarańcz jest jeden itd.. itd.. :D
"aparat dupowaty - pewnie dobry, ale się do tego nie przyznam" - no tutaj, to już 100% faceta z Ciebie wyszło :D
Niesamowite masz te opisy :D
Co do samej tuniki, Susanna ma rację - zszywasz tył i przód tuniki... tył i przód odszycia, a później łączysz, ALE... kto to widzi? ^^
Ja jestem pod ogromnym wrażeniem efektu :)
Oj rzeczywiście odszycie dekoltu i pach do weryfikacji..ja długo jakoś też kombinowałam w tych okolicach i wkońcu wypracowałam sobie metodę która jest bardzo wygodna, jak chcesz to strzelę tutorial w najbliższym czasie, bo mam nawet skrojone dwie sukienki i będę musiała tam zrobić takie wykończenia.
OdpowiedzUsuńBardzo bym prosił o tutka i pokazanie jak to powinno wyglądać :))
UsuńTo w przyszłym tygodniu się pojawi u mnie , dam znać.
UsuńObserwuję Twojego bloga, więc na pewno nie przegapię :)
Usuńja też i jestem ciekawa, no zjada mnie ;)
UsuńFastrygujesz, a ze szpilkami nie szło?
OdpowiedzUsuńSzpilki się mnie nie słuchają a fastryga bardziej trzyma fason i można robić przymiarki bez szkody na zdrowiu :-)
UsuńMasz rację, ale ja mam za sobą okres szycia ręcznie całych sukienek balowych łącznie z "owerlokowaniem" brzegów ręcznie, dlatego dziś fastryga mnie wzdryga, mimo, że rewelacja - jak piszesz - to czasu mi zabiera tyle, a ja już go nie mam zbyt wiele ;)
UsuńO matko, ręcznie szyć całą sukienkę to już zakrawa o masochizm ;-)
Usuń