21.02.2012

Tunika - podejście pierwsze

Obiecałem coś damskiego i czas wielki się z tej obietnicy wywiązać. Od razu mówię, że jakoś mam większe przekonanie do szycia męskich rzeczy (czytaj spodnie). Ale zmierzyć się trzeba ze wszystkim. A zaczęło się od tego, że kuzynka kupiła sobie tunikę (choć na upartego może to być sukienka, choć bardzo krótka). Pech chciał, że to był ostatni model i moja mama się nie załapała. To postanowiłem jej uszyć podobną. Oczywiście kuzynkowa tunika jest z wiskozy a ta moja z bawełny i dżerseju. Obie tkaniny mają domieszkę elastyny i się ładnie w bok rozciągają. No i siłą rzeczy są grubsze od wiskozy. Gdyby ktoś miał problemy z określeniem koloru to piszę, że bawełna jest koloru ciemno pomarańczowego, trochę w rudy wpadający. A dżersej jest ciemno granatowy. Świetnie ze sobą współgrają. Tyle o tkaninach i kolorze.

Teraz najlepsze - wykrój. Zrobiłem go od podstaw sam. Tunikę kuzynki narysowałem sobie na kartce, obmierzyłem i zobaczyłem co i jak pozszywane. Niestety anie overloka ani cowerloka nie mam, więc musiałem sobie radzić maszyną. Ale wracając do wykroju. Sam sobie na kartce połowę przodu naszkicowałem, zgiąłem papier wzdłuż i na podstawie przodu, który przepijał spod spodu, naszkicowałem tył. I to była najprzyjemniejsza część pracy ;-)

Rysunek na arkuszu pergaminu.

A tu już powycinane i skorygowane (musiałem wydłużyć kołnierz o 1,5 cm, bo inaczej nie przeszłoby przez głowę)

Następnie zabrałem się za szycie. Już nigdy nie będę szyć bez fastrygowania! Normalnie tylko robotę sobie dołożyłem. Te ramiączka musiałem chyba z 5 razy pruć, bo albo nie pasowała długość przodu i tyłu, albo się budy pod pachami i na plecach robiły. W końcu sfastrygowałem i leży idealnie!

I jeszcze jedno, nie jest to dokładna kopia, bo dodałem od siebie marszczenia na przodzie. W oryginale tego nie ma ;-)

Oczywiście sama tuniko-sukienka (mam problem jak to sklasyfikować, bo na upartego to może być sukienka w stylu lat 60-tych) nie jest idealna, kto się przypatrzy to znajdzie mankamenty, ale przy noszeniu takich dupereli się nie dostrzega.

Zakłada się przez głowę, nie potrzebny zamek ani inne ustrojstwa. Materiał się rozciąga, więc nie ma problemu z ubieraniem. Dziury na ręce i głowę są wystarczająco duże :)

Mama jest bardzo zadowolona zarówno z koloru jak i fasonu. A to mnie cieszy najbardziej, że wreszcie uszyłem coś, co i jej i mnie się podoba.

Kończąc mój przydługi wpis jestem z siebie dumny, że popełniłem swój pierwszy w życiu wykrój (nie odrysowywany bezpośrednio z rzeczy, bo tak kopiowałem spodnie). Chyba się zaopatrzę w książkę dotyczącą tworzenia form.

Tym razem zdjęcia bez modelki, bo leży chora. I tak mam wyrzuty, że ją fatygowałem do przymiarki co chwilę. Bo żywot ze mną nie jest lekki i co chwila trzeba przymierzać. Przepraszam za różne odcienie na zdjęciach, ale aparat mam dupowaty (na pewno ja nie potrafię go obsłużyć, ale się do tego nie przyznam) i jest jak jest. Klikając na zdjęcie powinno się powiększyć.

Tuniko-sukienka od przodu. Te marszczenie jest na środku, to zdjęcie jakoś głupkowato wyszło.

 Tu od tyłu. Teraz widzę, że nierówno na wieszaku powiesiłem...

A tu rzut oka na jedyny wart uwagi szczegół - marszczenie.

30 komentarzy:

  1. Świetnie Ci wyszła!. A jeszcze biorąc pod uwagę, ze sam ją konstruowałeś, to jest genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No prosze, wlasna konstrukcja, bravo! Na malym zdjeciu widac, ze zakladki sa na srodku..hehe!

    OdpowiedzUsuń
  3. No pięknie,brawo.Do odważnych świat należy. Będzie z Ciebie... damski krawiec jak nic!To tylko kwestia czasu byś się wprawił. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. No i bardzo dobrze Ci poszło! Następne już będziesz śmigać bez poprawek i przymiarek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam..."kulisy kroju i szycia" fajnie opisana, na allegro wypatrzyłam za 2,99 ale tyle tam informacji że można czytać i rysować długoooo. Tunika fajna. Jeszcze nigdy nic nie szyłam z odrysowywania ale chyba spróbuję:]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No no no:D Kawał dobrej roboty i fajne połączenie kolorów:) No i kolejna lekcja zaliczona: fastryguj;D
    Hej a ten pergamin to Ci drogo nie wychodzi?:) Ja kupuję cienki papier pakowy biały (arkusze takie duże, B0 chyba:)) za 50 groszy;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy21/2/12 21:15

    Ślicznie...
    Zdolniacha z Ciebie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie :) koniecznie kup sobie książkę o wykrojach. Przy tunice jeden błąd - podkrój rękawa nie jest taki sam z przodu i z tyłu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyle czoła, sama trzymając się daleko od szycia garderoby :) Ale metkę masz bombową!

    OdpowiedzUsuń
  11. tak metka wymiata ;-) no i widzę że się wprawiasz w konstrukcję odzieży :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy21/2/12 22:17

    No no no ... widzę, że idziesz jak burza. Świetnie Ci idzie.
    Dzięki za odwiedziny na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Obiecałem coś damskiego i czas wielki się z tej obietnicy wywiązać. Od razu mówię, że jakoś mam większe przekonanie do szycia męskich rzeczy (czytaj spodnie)."
    Wiesz Bart ... na upartego ta tunika super pasuje do męskich spodni ... hihihihi :)))
    A poważnie :) Super Ci wychodzi to szycie, ambitne projekty robisz ... oby tak dalej :)))
    Cóż mogę tylko powtórzyć za Sparroow: Woooow!!! Genialnie :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Bartku świetna tunika! Genialne połączenie kolorów - mama pewnie zachwycona :) Bardzo dobrze skopiowałeś wykrój :) Dżersej praktycznie nie wymaga użycia overlocka (jeśli ktoś takowego nie posiada) bo się nie strzępi. Mam tylko małe zastrzeżenie do obszycia dekoltu - nad tym trzeba popracować. Nie zszywa się w ramionach tylko łączy od spodu w całość. A jeśli przesunęła się wstawka w kontrastowym kolorze to trzeba albo mocno upiąć szpilkami albo wdać i sfastrygować :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobre połączenie i kolorków, mama musi być z ciebie dumna :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak na pierwszy uszytek z dżerseju - bardzo fajnie! Ależ ta Twoja mama ma dobrze.:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak się chce, to się może. Jak na samouka to nieźle wyszło. Kazdy kto zaczyna i uczy się na swoich błędach ma wiele satysfakcji z powstałych dziel. NAJWAŻNIEJSZE, to się nie poddawać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale super, ale się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Dzięki za odwiedziny u mnie. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję za wszystkie komentarze. Damskie rzeczy są dla mnie wyzwaniem, o wiele lepiej czuję się kiedy szyję coś męskiego. Tunika jest używana i wzbudza zachwyt mamy koleżanek, dopytują gdzie kupiła ;-) Cieszę się, że nie wszyscy dostrzegają błędy w szyciu, co nie uprawnia mnie do popełniania ich ponownie ;-)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. huh.. powiem tak.. kolorów nie będę komentować, bo to nie moje kolory, ale to że Ty szastasz odcieniami... to ja jestem pod wrażeniem :D
    Spotykam się z takimi facetami, co mówią, że pomarańcz jest jeden itd.. itd.. :D

    "aparat dupowaty - pewnie dobry, ale się do tego nie przyznam" - no tutaj, to już 100% faceta z Ciebie wyszło :D
    Niesamowite masz te opisy :D

    Co do samej tuniki, Susanna ma rację - zszywasz tył i przód tuniki... tył i przód odszycia, a później łączysz, ALE... kto to widzi? ^^

    Ja jestem pod ogromnym wrażeniem efektu :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj rzeczywiście odszycie dekoltu i pach do weryfikacji..ja długo jakoś też kombinowałam w tych okolicach i wkońcu wypracowałam sobie metodę która jest bardzo wygodna, jak chcesz to strzelę tutorial w najbliższym czasie, bo mam nawet skrojone dwie sukienki i będę musiała tam zrobić takie wykończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym prosił o tutka i pokazanie jak to powinno wyglądać :))

      Usuń
    2. To w przyszłym tygodniu się pojawi u mnie , dam znać.

      Usuń
    3. Obserwuję Twojego bloga, więc na pewno nie przegapię :)

      Usuń
    4. ja też i jestem ciekawa, no zjada mnie ;)

      Usuń
  22. Fastrygujesz, a ze szpilkami nie szło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpilki się mnie nie słuchają a fastryga bardziej trzyma fason i można robić przymiarki bez szkody na zdrowiu :-)

      Usuń
    2. Masz rację, ale ja mam za sobą okres szycia ręcznie całych sukienek balowych łącznie z "owerlokowaniem" brzegów ręcznie, dlatego dziś fastryga mnie wzdryga, mimo, że rewelacja - jak piszesz - to czasu mi zabiera tyle, a ja już go nie mam zbyt wiele ;)

      Usuń
    3. O matko, ręcznie szyć całą sukienkę to już zakrawa o masochizm ;-)

      Usuń